Tym razem na papierze wczorajsza audycja „Cyber Trójka” w Polskim Radio.
Witam Państwa bardzo serdecznie w kolejnym odcinku “Jak oni pieprzą!”. O grach oczywiście. Mamy Nowy Rok i na szczęście nie musieliśmy długo czekać, by jakieś mainstreamowe medium dostarczyło nam materiał o złych grach. Ten serial długością przebije niedługo “Modę na sukces”. Tym razem padło na Polskie Radio Program Trzeci, które bardzo lubię, audycję Cyber Trójka, której nie znam i specjalnego gościa z magazynu Pixel, który, mam nadzieję, nie oznacza, że wszyscy złożyliśmy się na te bzdury.
Tym, którzy nas w tej chwili czytają, zarysuję na początku kontekst sytuacji. Poruszamy się w obrębie okazjonalnych wpadek w mainstreamowych mediach, które szczególnie upodobały sobie niewiedzę w temacie gier komputerowych i komentują je wyjątkowo nieudolnie. Całą litanię powszechnie popełnianych błędów wypunktowałem tutaj, przy okazji głośnego i zarazem straszliwie kakofonicznego casusu “This War of Mine” w Newsweek Polska.
Przypomnę również, co stanowi główny problem w tym agonalnym stanie niewiedzy o grach, z którego jako społeczeństwo staramy się wyjść. Bynajmniej nie jest nim to, że ktoś śmie wspomnieć o tym, jak to gry potrafią uzależniać i że istnieją gry szkodliwe oraz takie, które w ewidentny sposób propagują zło i przemoc. Nie. Problemy są inne i są dwa. Po pierwsze, brak próby względnie obiektywnej dyskusji, której można by oczekiwać od rzetelnych dziennikarzy, czego efektem jest utrwalenie w nieświadomym roli gier społeczeństwie stereotypów na temat jednoznacznej ich szkodliwości. To cała litania tematów typu niedocenienie pozytywnych aspektów grania czy brak kontrapunktu, że gry komputerowe to powszechna rozrywka dla normalnych ludzi.
Problem drugi: błędy, błędy i jeszcze raz błędy.
Sidła zwane grywalizacją
Już sam krótki opis audycji na stronie internetowej Polskiego Radia sugeruje, że znów odfajkujemy obie te rzeczy. Problem nr 1, o którym pisałem, dostrzec można od razu w pierwszej linijce, w której pojawia się wzmianka o badaniach zmian mózgowych u osób uzależnionych od…. Internetu, w radosny sposób wyekstrapolowana na gry w tytule. Słowem, wniosek o grach na podstawie badań o sieci. Jak się potem okazuje, jakaś krótka wtyka, która nie ma nic wspólnego z głównym tematem.
Poruszony przeze mnie problem nr 2 znajdziemy z kolei w paragrafie drugim opisu, gdzie okazuje się, że ktoś nie odrobił podstawowego zadania domowego, bo gdyby to zrobił, to by wiedział, że grywalizacja odnosi się do przestrzeni poza grami komputerowymi. Grywalizacja w grze komputerowej to nie grywalizacja. To gra komputerowa. Nie możemy mówić, że “Rob, gracz uzależniony od gry Cywilizacja” (tak, to jeden z bohaterów audycji 🙂 zmarnował swoje życie, bo Paweł Tkaczyk i cała reszta ewangelizują świat nauką uzależniania ludzi. Jest to bowiem wniosek z błędem merytorycznym. Już pomijam to, że dochodzi tu do podskórnej sugestii, jakoby grywalizacja stanowiła jednoznacznie mroczną siłę, za co głosicielom takich farmazonów należy się wirtualny plaskacz.
Tak naprawdę szkodliwy i krzywdzący charakter tej audycji polega jednak na czymś zgoła innym: małostkowym potraktowaniu naprawdę ważnego tematu. Bowiem zupełnie niespodziewanie dziennikarz za pomocą dżingla stawia na końcu naprawdę istotne pytanie: jaka jest różnica pomiędzy grą angażującą (zjawisko korzystne), a grą zbytnio angażującą (zjawisko niekorzystne). I… nie próbuje na to pytanie odpowiedzieć. Zamiast tego argumentacja w tej krótkiej audycji ogranicza się do tego, że gry tworzy się tak, by za każdym rogiem czekało coś interesującego.
Czekajcie, to jak mają być tworzone? Rozumiem, że projektant ma powiedzieć “wiecie co, tu dajcie trochę bardziej ch…y fragment, by ludzie się za bardzo nie wciągnęli”.
No i właśnie. Czy krytykę uzależnienia od seriali sprowadzilibyśmy do tego, że miewają fenomenalne cliffhangery?
Czy krytykę uzależnienia od książki sprowadzilibyśmy do tego, że chcesz przewrócić kolejną kartkę?
Czy krytykę uzależnienia od telewizora sprowadzilibyśmy do tego, że każdą minutę programu napakowano rozmaitymi atrakcjami?
Na tym polega ich wina? Bo mnie się wydaje, że uzależnienie to trochę bardziej skomplikowany mechanizm.
Co autor chciał powiedzieć…
Chwilę potem wreszcie dowiadujemy się, o co tak naprawdę chodzi redaktorowi. Tzn. inaczej napiszę – o co chodzi redaktorowi dowiaduje się słuchacz, który siedzi w temacie i któremu włącza się lampka, że mowa jest o problemie kontrowersyjnych technik psychologicznych, stosowanych w grach free-to-play. Do tego ewidentnie pije autor materiału, choć wiem o tym ja, a on sam już chyba nie. Temat nie zostaje bowiem nazwany wprost, tylko podciąga się go pod ogólny dyskurs o grach. „Gry komputerowe uzależniają” – to nam autor chciał przekazać. Aha.
W efekcie cała audycja sprowadza się do odpowiednika zabawy w “Czy wiesz że?”. “Czy wiesz że” twórcy gier zatrudniają ludzi, których celem jest uzależnić gracza? I tyle. Wnioski wyciągnij sobie, drogi odbiorco, sam. A jeśli jesteś w większości i nie siedzisz w temacie, to wiadomo, co sobie pomyślisz. Ale czy to kogokolwiek obchodzi?
Na koniec jeszcze dwie uwagi. Po pierwsze, współczuję dziennikarzowi “Piksela”. Jego wypowiedzi wmontowano w materiał o grach tworzony przez laika, co nie wyszło im z pewnością na dobre.
Po drugie, kwestia uzależnień od gier przeglądarkowych i stosowanych w nich mechanizmów manipulacji to wielce ciekawy wątek, który być może będzie kiedyś okazja poruszyć szerzej. Na pewno nie jest to jednak temat na sześciominutową audycję i szkoda, że w tak krótkiej formie próbowano „zmieścić” tak obszerną kwestię. Myślę, że gdyby powstała audycja pięć razy dłuższa, wielowątkowa, byłoby to coś, czego polski gracz wręcz oczekuje. Krytyki gier bowiem nikt nie broni. Tylko niech ona będzie poparta przygotowaniem, niech będzie dogłębna i ciekawa. Niejasne sześciominutowe wystrzały o bliżej nieokreślonym celu, jak ten wczorajszy, niczemu nie służą.
photocredit: jpmatth, Ben Andreas Harding
Pingback: lumigan allergan()
Pingback: baricitinib price()